środa, 20 lutego 2013


Walentynki jak Poezja

Dzień świętego Walentego, po rynku spacerują zakochane pary, kwiaciarze przekonują do kupna róży dla miłości. Powoli zapada zmrok, a ja pewna, że się spóźnię biegnę w stronę Przejścia Garncarskiego. Docieram do biura literackiego, w progu czeka na mnie zniesmaczony moim poczuciem czasu kolega. Siadając na miejscu staram się przepraszającym uśmiechem zręcznie wyjść z całej sytuacji. Na szczęście kolega nie złościł się długo, a spotkanie zaczęło się 10 minut po moim przybyciu.

Na rzutniku widzę wiersz „Na wydobycie pancernika „Gneisenau””. Do sali wchodzi młody mężczyzna razem ze starszym panem. Tego pierwszego powitałam z uśmiechem ponieważ od razu skojarzył mi się z młodym Werterem. Ubrany w kanarkowe spodnie, oficerki, białą koszulę, kamizelkę ze złotymi łańcuszkami przewieszonymi między guzikami, marynarką i pomarańczową muszką w żółte grochy wyglądał bardzo ekscentrycznie, a zarazem  dystyngowanie.

I rzeczywiści, choć nie ocenia się książki po okładce, Pan Jacek Dehnel jest bardzo silną, wyjątkową i charyzmatyczną osobowością. Jest to zdecydowanie rodzaj człowieka którego się uwielbia lub nienawidzi. Gość nie miał żadnych oporów do wyrażania swoich poglądów i, można rzec, czasami kontrowersyjnych opinii a propos Jarosława Iwaszkiewicza i wierszy poety.

W pierwszej części spotkania goście przybliżyli życiorys Iwaszkiewicza oraz omówili wiersz „Na wydobycie…” w zupełnie odmienny sposób niż jak robimy to w szkole. W sposób zabawny i i ironiczny, bez głębokich analiz podmiotu lirycznego. Pan Jacek opowiadała o zapożyczonej z klasycyzmu koncepcji wiersza, który poeta próbował przekształcić na wiersz socrealistyczny. Słuchałam z uwagą, bo całe szczęście, Jacek Dehnel nie starał się  na siłę brzmieć mądrze wplątując w swoje wypowiedzi niezrozumiałe słowa lub przyrównując wiersz do utworów nieznanych nam poetów. Widać za to było, że zależy mu na tym, aby wszystko było przejrzyste i zrozumiałe. W czasie omawiania utworów okazało się również, że Pan Dehnel ma świetne poczucie humoru i niesamowity dystans.

Od czasu do czasu, w rozprawę pana Jacka z wierszem, wtrącał się nasz drugi gość Andrzej Zawada. Pan profesor od czasu do czasu wplatał anegdotki dotyczące życia poety, jego dzieł oraz swojego życia.

W kolejnej części spotkania Dehnel odczytywał wiersze z tomiku „Wielkie, pobrudzone, zachwycone zwierzę”. Po każdym wierszu  dopowiadał coś od siebie a propos kompozycji i tematyki. Pan Jacek zaczął przed czytaniem każdego z wiersza mówić, że odczytuje wiersz Szymborskiej lub Gałczyńskiego pokazując w ten sposób jak w różnych stylach potrafił tworzyć Iwaszkiewicz.

Pod koniec spotkania goście oczekiwali na pytania ze strony publiczności, żadnych jednak nie było bowiem tak wygadany człowiek jak Jacek Dehnel wyczerpał temat do końca i żadnych wątpliwości u odbiorców nie pozostawił. Gość wykorzystał jednak ten czas do przeczytania jeszcze kilku wierszy oraz poprosił profesora Zawadę o wybraniu z tomiku i zaprezentowaniu kilku utworów, które jemu zapadły w pamięć.

Całe spotkanie było przeprowadzone w niezwykle sympatycznej, przyjaznej i kameralnej atmosferze. Goście byli zrelaksowani i zabawni. Walentynki w towarzystwie takich mężczyzn to czysta poezja! 

M.K

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz