czwartek, 28 lutego 2013

Relacja ze spotkania z L. Janerką podczas Pogotowia Literackiego


"Jestem samo-organizującą się formą chaosu" - spotkanie z Lechem Janerką
Spotkaliśmy się we czwartek, dwudziestego ósmego lutego w miejscu już standardowym - Przejściu Garncarskim 2. Przyszliśmy kwadrans przed planowanym rozpoczęciem spotkania, ponieważ spodziewaliśmy się (i prognozy się sprawdziły), że w tym dniu zainteresowanych spotkaniem będzie szczególnie wielu.
Spotkanie dotyczyło premiery książki "Śpij Aniele mój/Bez kolacji" autorstwa Lecha Janerki, zredagowanej przez jego przyjaciela, z którym od lat współpracuje w muzycznej branży - Filipa Zawadę. Bohaterami spotkania miało być dwóch artystów - muzyków, poetów. Paweł Jarodzki, dziennikarz prowadzący spotkanie, przekazał nam wiadomość o tym, że Filip Zawada, rozchorował się i nie będzie z nam towarzyszył tego wieczoru.
Okazało się, że Lech Janerka jest bardzo skromnym człowiekiem z pesymistycznym nastawieniem do życia i nie przepada za mówieniem o swojej twórczości.
Mimo tego dowiedzieliśmy się wielu ciekawych rzeczy. Pytania zadawane przez Pawła Jarodzkiego oraz gości dotyczyły pisania tekstów, rozwoju kariery muzyka, codzienności artysty dziś oraz w komunistycznej Polsce. Pan Janerka przyznał się do tego, że nie jest swoim fanem i nie lubi większości swoich utworów, chociaż nie chciałby ich zmieniać. Zaskakujące było przyznanie, muzyka, do tego, że "pisanie większości najpopularniejszych tekstów zajęło pięć minut". Lech Janerka nie nazywa siebie tekściarzem, pisarzem czy poetą. Nazywa siebie "samo-organizującą się formą chaosu".
Publiczność również miała wiele pytań, między innymi o inspiracje, występy oraz znajomość z Filipem Zawadą.
Kończąc spotkanie artysta przyznał, że nie jest nieszczęśliwym człowiekiem i wciąż walczy - w codziennej wojnie.
K.C

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz