czwartek, 18 października 2012

Bullerbyn w Teatrze Polskim

       
        

Dwudziestego drugiego października, o dziesiątej rano, publiczność składająca się głównie z dzieci i młodzieży co do jednego miejsca wypełniła salę kameralną . Młodzi widzowie przyszli na jeden z "Czynnych poniedziałków" organizowanych w Teatrze Polskim. Czynne poniedziałki są np. wystawami, koncertami czy pokazami filmów. Ja wybrałam się na czytanie "Dzieci z Bullerbyn" - książki napisanej przez Astrid Lindgren w 1947 i znanej chyba każdemu, kto chociaż raz był dzieckiem . Spektakl wyreżyserowany został przez Annę Ilczuk. Bierze w nim udział szóstka aktorów- grają szóstkę bohaterów ze szwedzkiej powieści (troje jest dziećmi z "zagrody środkowej" dwoje z zagrody północnej oraz Ollem - z zagrody południowej). Aktorzy przez dwie godziny grają, opowiadają i czytają wybrane przygody np o urodzinach Lisy, o wyprawie do sklepu wujka Emila i o opiece nad siostrą Ollego- malutką Kerstin. Aktorzy przedstawiają te historie tak ciekawie, że mam wrażenie, jakbym towarzyszyła im podczas tych fenomenalnych przygód... zdaję się, że reszta widzów - dzieci, młodzież i ich opiekunowie czują podobnie, ponieważ wszyscy jesteśmy zupełnie zaskoczeni, gdy ostatnia historia dobiega końca.
Bardzo podoba mi się to, że organizowane są spotkania propagujące literaturę, również wśród najmłodszych odbiorców. Taka forma czytania sprawiła mi wielką przyjemność - z wielką chęcią ponownie przeczytam lekturę trzecioklasistów... 

   ...może nawet na głos?





                                                                                                           Katarzyna Czerniak

poniedziałek, 15 października 2012

Wywiad z Elżbietą Golińską


 Piotr Śliwiński, krytyk literacki stwierdził, że ,,Intymne uczucia szukają intymnego środka wyrazu". Czy recytując na scenie wiersz, nie odczuwa pani, że tracą one na intymności?

  (długa chwila zastanowienia) ­­­Nie wiem... Kiedyś po spektaklu przyszła do mnie dziewczyna i zapytała, czy to fair, że mnie podgląda w tej mojej intymnej chwili, z prawdziwymi zwierzeniami, do których nie zostawiam sobie dystansu. Czasami zastanawiam się, czy mam prawo przywłaszczyć sobie Szymborską, aby była taka intymna. Nie wiem. To widownia musi sobie odpowiedzieć na takie pytanie.
  To już 10 lat, kiedy na Uniwersytecie Wrocławskim z okazji międzynarodowej konferencji zmierzyłam się po raz pierwszy z dłuższą formą poetycką na scenie. Przygotowałam kilka wierszy z tomiku " Chwila". Miałam tremę. Na widowni ludzie z całego świata. Znawcy literatury polskiej, tłumacze... To było jedno z najniezwyklejszych przeżyć w moim zawodowym życiu. Długie, niekończące się rozmowy, komplementy ,podziękowania za piękny wieczór zachęciły mnie do stworzenia spektaklu z myślą o teatrze. I stało się! Powstała "Chwila" na małej scenie w Rekwizytorni. Dobrałam inne, ulubione wiersze i znowu z tremą, zagrałam premierę. Nie mam już lęku że nie znajdą się ludzie chcący słuchać poezji.
  Cieszę się, że mogę dzielić się z publicznością tym wieczorem, tą chwilą. Wiem, że najczęściej przychodzą tu ludzie, którzy chcą tu być, wśród wierszy ulubionej poetki . Ostatnio zapytała mnie młoda osoba: "Przyszłam sprawdzić, czy poezja jest dla mnie, bo dotychczas nie umiałam jej przeczytać, traktowałam ją jak gazetę, nie rozumiałam.". Pytam więc, jak jej ten sprawdzian wyszedł, a ona odpowiada, że wróci do domu i sięgnie po książkę.
  Ten spektakl jest dla mnie ważny. Nie używając zbyt dużych słów, jest jednym z moich najważniejszych doświadczeń spotkania z drugim człowiekiem. I ten drugi akt, czyli spotkania po spektaklu. Piękne i wzruszające! Bardzo je lubię .
  Często słyszę, że ktoś nie umie przeczytać poezji, że nie ma czasu, a dzięki temu spektaklowi okazało się że rozumie i znajdzie chwilę by sięgnąć po tomik. Ja też nie wszystkie utwory rozumiałam od razu. Do tej pory niektóre wiersze są dla mnie "zamknięte ". Musiałam dojrzeć ". Wszelki przypadek” stał się moim ulubionym po tym jak profesor Miodek poprosił mnie o przygotowanie właśnie jego, do programu "Ojczyzna ­polszczyzna "

 Podjęła się Pani bardzo trudnego projektu, trzeba mieć w sobie siłę i jednocześnie wrażliwość. Zauważyłam, że w pewnym momencie zaszkliły się Pani oczy.

  Tak, tak się zdarza. Po prostu są pewne tematy, które mnie prywatnie poruszają i dlatego nie mam możliwości, by stanąć sobie z boku i tylko wyrecytować. Wiersz we mnie również coś uruchamia. No i mam problem, co zrobić, żeby się nie rozryczeć (śmiech), bo to by było dużo za dużo.

 Czyli tu nie chodzi o to, aby nie odejść od scenariusza?

  Nie! Jakbym się rozpłakała, to już bym pewnie tak szlochała i szlochała. Nie sądzę aby widownia była zainteresowana moimi spazmami. Nie po to się tutaj spotykamy. Kiedyś pracowałam z takim wspaniałym reżyserem z Petersburga, Jurijem Krasowskim. To było jedno z najpiękniejszych moich spotkań w teatrze, naprawdę dla mnie ważnych. Miałam w spektaklu monolog, który bardzo mnie wzruszał, bardzo lubiłam go mówić jak mi tak łzy leciały. Jurij przyszedł raz na próbę i mówi "NIE TY! NIE TY! NIE TY! ANI! ANI! (z jęz. rosyjskiego „oni”) Nie ty masz płakać! Oni mają płakać! Masz tak zagrać, żeby widowni chciało się płakać! Ale nie tobie!" Pamiętam do tej pory, jak on do mnie mówi "NIE Elżbieta, nie ty, nie ty!". Na ten spektakl przyszła recenzentka i przyznała się do łez, gdy słuchała monologu.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Na salę wchodzi Pan z obsługi, widać że jest zniecierpliwiony przeciągającym się spotkaniem. Pani Elżbieta serdecznie się z nami żegna, zbliża się noc i pora wracać. Goni nas czas, praca, szkoła. Ważne, by w tym wszystkim znaleźć czas na "Chwilę".






Magdalena Kwiatkowska

niedziela, 14 października 2012

„Nic o mnie nie wiesz”


     Marta Podgórnik w swoim tomiku poezji trafnie opisuje codzienność. W wierszach pani Marty występuje zwykły człowiek, któremu życie daje nieźle w kość, lecz został on wyposażony we wściekły i długotrwały upór. Ta osoba jest bezradna wobec świata oraz swojego losu. Niekiedy jest znudzona swoją ziemską egzystencją, nieprzerwanie oczekuje zmiany biegu wydarzeń, jakiegoś impulsu do dalszego działania. By lepiej poznać siebie oraz otaczający świat, przeprowadza trudne oraz bolesne rozmowy z innymi ludźmi. W tle niektórych utworów ukazuje się śmierć, która jest traktowana jako nieodłączny element naszego istnienia.

     Mimo trudności z interpretacją niektórych wierszy, mam pozytywną opinię na temat tego tomiku. Jest on uniwersalny, ponieważ każdy z nas może utożsamić się z podmiotem literackim. Chyba nie ma wśród nas osoby, która nigdy nie zmagała się z niełatwymi pytaniami, często bez odpowiedzi, dotyczących naszego życia. Czytając tą lekturę, miałam czasem wrażenie, że autorka opisuje moją sytuację życiową. Widać ,że w życiu poetki dużo się działo. Pani Marta to prawdziwa, artystyczna dusza, która szarą codzienność potrafi ubarwić, a czasem nawet i przedstawić przez pryzmat ironii oraz dosadności.




K.Ł

piątek, 12 października 2012

Fotorelacja ze spotkania z J. Jarniewiczem




Fotograf: Agnieszka Baczewska

                                                          Spotkanie podczas Pogotowia w Biurze Literackim & LO VIII  z
             Jerzym Jarniewiczem

sobota, 6 października 2012

Recenzja tomiku poezji Jerzego Jarniewicza


Antidotum na samotność
                                                                    

 W swoim najnowszym tomiku poezji ,,Na dzień dzisiejszy i chwilę obecną” Jerzy Jarniewicz porusza problem człowieka zagubionego, poszukującego swojego miejsca we wciąż zmieniającym się współczesnym świecie. Człowieka samotnego w wielkomiejskim tłumie, który wyjątkowo łaknie bliskości, również tej cielesnej.
 Zgodnie z zawartą w tytule sugestią, motywem przewodnim tego zbioru wierszy jest teraźniejszość. W licznych nawiązaniach do znanych opinii publicznej, niedawno nagłośnionych przez media wydarzeń, a także obserwacjach pozornie banalnych sytuacji, których świadkami jesteśmy na co dzień, dostrzec można przejaw pewnego rodzaju społecznej wrażliwości. Autor pokazuje w ten sposób, jak otaczająca nas rzeczywistość wywiera wpływ na sferę naszych osobistych uczuć i przeżyć, choć często wydaje się, że te dwie płaszczyzny naszej świadomości dzieli duży dystans.
  Trafne i być może zdolne przemówić do większej rzeszy odbiorców okazuje się poświęcenie uwagi w utworach tego tomiku istocie szeroko pojmowanej miłości. Uczucia, które stanowi antidotum na wyobcowanie w ogarniętym znieczulicą społeczeństwie i nawet w dobie kryzysu relacji międzyludzkich pozostaje nadrzędną wartością w życiu.
  ,,Na dzień dzisiejszy i chwilę obecną” porusza aktualną, bliską każdemu z nas problematykę. Wnosi wiele nowego do rozważań o sensie ludzkiej egzystencji w realiach XXI wieku. Niewątpliwie jest to wydawnictwo, z którym warto się zapoznać.

Urszula Drwęcka 

piątek, 5 października 2012

Spotkanie poetyckie z J. Jarniewiczem


  W piątek, 05.10.2012r., odbyło się w naszej szkolnej bibliotece spotkanie z poetą, Jerzym Jarniewiczem. Wszyscy wyczekiwaliśmy tego wydarzenia z niecierpliwością, ponieważ poznanie tak wybitnego poety było dla nas niesamowitym przeżyciem. O 11.00 nasza grupka literacka zebrała się przed wejściem LO nr VIII, aby powitać gości. Przyjechali punktualnie. Autorowi towarzyszyła koordynatorka projektu literackiego. Gościom nie umknęło uwadze to, że każdy z nas miał identyfikator "Szkoły z poezją" wykonany przez naszą graficzkę, Biankę Kopejkin..

  Na początku głos zabrała pani towarzysząca poecie, wprowadzając nas w temat spotkania. Wiersze, które mieliśmy omawiać pochodziły z tomiku" Na dzień dzisiejszy i chwilę obecną". Jerzy Jarniewicz, po jej wypowiedzi przystąpił do czytania swoich wierszy, między innymi " Tranzyt Wenus w Zawierciu". Myślę, że każdemu z nas podobało się to, w jaki sposób recytował.

Autor: Adrianna Steć
  W momencie gdy wypowiedział ostatnie zdanie, padło już pierwsze pytanie co do jego twórczości, zadane przez jego asystentkę. Pytała, z czym wiąże się motyw zbrodni, niepokoju pojawiający się w utworach. Pan Jarniewicz wyjaśnił, że w większości swojej twórczości pisze o miłości, a jego zdaniem istnieje niewyraźna bariera między bólem a miłością, którą łatwo przekroczyć. Mówił również o tym, że wiersze powinny być wielowątkowe, przedstawiać różne historie z odmiennych perspektyw. Zaznaczył, że życie to splot wydarzeń.

  Kolejne pytanie zadała nasza koleżanka. Brzmiało ono "Czy sytuacje, które są przedstawione w Pana książce są związane z Pana życiem? " Autor tomiku po krótkim zastanowieniu odpowiedział zdecydowanie, że według niego poeta nie jest potrzebny do analizy wiersza. Polecił nam zastanowić się nad tym co nas bardziej interesuje: tekst czy jego autor? Nadmienił też, że pisanie daje nam wolność bycia kim się chce. Wiersze, nawet te autobiograficzne, nie muszą być w całości prawdą. Zdarzają się małe przekłamania ,np. w jego przypadku był to tytuł wiersza " Tranzyt Wenus w Zawierciu". Tak naprawdę autor nie był w Zawierciu, lecz w Katowicach, ale uznał, że ten tytuł jest po prostu ciekawszy i lepiej brzmi niż : Tranzyt Wenus w Katowicach".

  Odnośnie tytułów, padły jeszcze dwa pytania. "Jak nasz poeta dobiera je do swojej twórczości? " Jerzy Jarniewicz zdecydowanie odparł, że tytuł według niego nie może być częścią utworu, ponieważ będzie nudny. Może on być zagadkowy, może wprowadzać w błąd, ale też może być kluczem do interpretacji. Ważne, by był intrygujący. Padło również pytanie o to, czy nazwa książki jest trudna do zapamiętania, do zrozumienia. Na to zagadnienie odpowiadaliśmy wspólnie. Większość uważała, że jest to nazwa mająca drugie dno, zachęcająca do refleksji. Z jednej strony trudna, z drugiej zaś nietuzinkowa, interesująca.

  Zapytaliśmy o liczbę dwa na okładce książki. Poeta ze spokojem wytłumaczył jej sens. Może ona oznaczać dwoje ludzi jako parę, klasę pociągu itp. Każdy może interpretować to na swój sposób. Istnieje wolność interpretacji. Zainteresowaliśmy się również grafiką i pomysłem na jej stworzenie. Jerzy Jarniewicz p rzyznał, że nad grafiką pracował grafik, któremu dał wytyczne jak mniej więcej ma ona wyglądać, ale zostawił mu spore pole do popisu.
Autor zdjęcia: Adrianna Steć

  W chwili, gdy poeta wypowiedział ostatnie zdanie, zadzwonił dzwonek. Nastąpiła przerwa. Po krótkiej pauzie na kawę i herbatę, znowu spotkaliśmy się w czytelni. Przed sobą mogliśmy zobaczyć wydrukowane teksty wierszy "Julia w kolonii karnej" i "Trzydzieści siedem i trzy". Przystąpiliśmy do ich czytania i interpretacji. W pierwszym z dzieł mogliśmy dowiedzieć się o miłości zakazanej, więziennej, o sporach i zawirowaniach w życiu. Tekst nawiązywał do Julii Tymoszenko. Autor nie podał jednak jej nazwiska w tytule, by tekst zyskał tajemniczości i ponadczasowości.

  W drugim dziele przedstawione było życie ludzkie z różnych perspektyw. Autor chciał, byśmy mieli świadomość tego, że zawsze można spojrzeć na życie okiem osoby, którą kiedyś byliśmy, np. dziecka. Jerzy Jarniewicz pragnął także pokazać nam, ze nikt nie jest taki sam, że każdy rozpoznaje świat na swój sposób.

 Zapytaliśmy też o poetów, z których autor czerpie inspiracje. Dowiedzieliśmy się, że Jerzy Jarniewicz bardzo ceni sobie autorów anglojęzycznych , ponieważ sam z wykształcenia jest anglistą i tłumaczem. Uwielbia również twórczość polskich poetów.

  Przedostatnie pytanie jakie padło było następujące "Na co Pan najbardziej zwraca uwagę w wierszu? " Odpowiedź była według naszego gościa prosta. Uważa on, że zależy to od wiersza. Każdy jest inny i w każdym coś innego przykuwa jego uwagę. Ostatnie pytanie dotyczyło planów autora tzn. czy zamierza inscenizować jakiś swój wiersz, tomik. Poeta odpowiedział z uśmiechem, że bardzo by chciał, jednakże nie do końca jest to proste do zrealizowania. Czeka na propozycje. Na razie jednak zastał zrealizowany wiersz "Tranzyt Wenus w Zawierciu":


  Spotkanie zakończyły podziękowania za przyjemne spotkanie od poety i koordynatorki "Szkoły z poezją", a także nasze podziękowania za ich przybycie. Autor również mógł zobaczyć swoją karykaturę narysowaną przez Biankę Kopejkin. Przyjął ten rysunek z wielkim uśmiechem. Rozstaliśmy się wszyscy w dobrych humorach. Byliśmy szczęśliwi z powodu poznania tak kreatywnego autora.

M.Ż. i J.C

czwartek, 4 października 2012

Codzienność jako poezja dla Jerzego Jarniewicza

         

         Czym inspirują się poeci? Czy można pisać wiersze o codzienności? Co zrobić, aby nasza twórczość była oryginalna i ponadczasowa? Na takie i podobne pytania odpowiadał pan Jerzy Jarniewicz dnia 4 października 2012 roku na Pogotowiu Literackim. Autor tomiku „Na dzień dzisiejszy i chwilę obecną” podzielił się z nami swoimi doświadczeniami literackimi i opowiedział o procesie tworzenia poezji.

            Po przeczytaniu wiersza „Nike w kawałkach” wspólnie zastanowiliśmy się nad jego symboliką. Pan Jarniewicz wyjaśniał znaczenie poszczególnych metafor oraz pokusił się o opowiedzenie nam historii, jaka wiąże się z tymże utworem. Okazało się bowiem, iż inspiracją do napisania wiersza może być zwyczajna fotografia. W końcu „Malarstwo to niema poezja” jak powiedział pan Jarniewicz. Do obrazu wizualnego wystarczy dopisać tekst i tak powstaje dzieło. 

            Uważam, że dla każdego młodego człowieka o artystycznej duszy było to ciekawe spotkanie. Rozmawialiśmy o szeroko pojętej sztuce oraz jej wpływie na nas. Dowiedzieliśmy się także o tym jak czerpać natchnienie z codzienności. Udało nam się również posłuchać deklamacji wierszy Jerzego Jarniewicza. Podczas spotkania doszliśmy do wspólnych wniosków… Mianowicie:

·       „Na dzień dzisiejszy i chwilę obecną” to zbiór wierszy miłosnych, w których przeplata się polityka, intymność i filozofia.
·        Natchnieniem do napisania wiersza może być malarstwo lub fotografia.
·        Poezja to nie tylko doświadczenia i przeżycia autora.


Myślę, że dzięki temu spotkaniu nauczyliśmy się inaczej patrzyć na szarą codzienność, która nas otacza. 

Adrianna Steć


               

poniedziałek, 1 października 2012

Pytania do Pana Jerzego Jarniewicza

  • Co Pana inspiruje?
  • Skąd Pan czerpie tematy do swoich wierszy?
  • Czy odnosi się Pan do prawdziwych zdarzeń ze swojego życia?
  • Dlaczego w Pana wierszach wielokrotnie pojawia się słowo "hotel"?
  • Czy powtarzane wielokrotnie słowo "hotel" jest synonimem bezdomności, tułaczki, przemijania, samotności czy pustki?
  • Czy współczesny poeta może być (powinien być) "sumieniem" ludzkości (uczyć wrażliwości i pokazywać piękno brzydoty)?
  • Jak powinniśmy interpretować odniesienia do fizjologii człowieka? Czy to jest obraz miłości we współczesnym świecie? (miłości obdartej z uczuć?)
  • Czy hotel to synonim nocnego życia, zła i brzydoty?
  • W wierszu "Zero zero" hotel jest innym miastem, innym światem - iluzją?
  • Czy "Zdanie z Piotra" można uznać za podsumowanie Pana tomiku poezji? Jeśli tak, to dlaczego?
                                                                                                                                                                                                       p.z