piątek, 23 listopada 2012

Relacja z pogotowia z B. Zadurą


Ptaszek zmartwychwstał szybko


   W jeden z pierwszych, naprawdę zimnych wieczorów w ramach już szóstego Pogotowia Literackiego 22 listopada odbyło się spotkanie z poetą, prozaikiem i tłumaczem Bohdanem Zadurą promujące jego nowy tomik „Zmartwychwstanie Ptaszka”. Tomiku wyjątkowego, bo powstałego z myśli i snów autora, składającego się z krótkich, często jednozdaniowych wierszy jak: "Modlitwa feministki - Boże jaka jesteś piękna" („Modlitwa feministki") oraz długich, rozbudowanych, jak tytułowe „Zmartwychwstanie Ptaszka”.

 Część właściwa spotkania rozpoczęła się od odczytania „Zmartwychwstania Ptaszka,” wiersza poświęconego Henrykowi Berezie. Bohdan Zadura zapytany o to, jak należy go rozumieć przeczytał jego autointerpretację (jest ona dostępna na stronie Biura literackiego). Ostatnim z tekstów, jakie pojawiły się tego wieczoru, był wiersz „Matka Odchodzi”, tekst podzielony na dwie części. W pierwszej znajdują się rozmyślenia na temat Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego, a w drugiej refleksje o Matce, i jej społecznej roli, zakończone modlitwą do „Mamy Chrystusowej”.

  Spotkanie skończyło się, było krótkie, wydawać się mogło, że za krótkie, patrząc przez pryzmat
wcześniejszych pogotowi, jednak te kilkadziesiąt minut wystarczyło na wyczerpanie tematu, a ja
wróciłem na zimny, wrocławski rynek.


Marcin Śledziński

środa, 14 listopada 2012

Dystans i ironia


Zapoznając się z najnowszym tomikiem poezji Bohdana Zadury ,,Zmartwychwstanie Ptaszka”, łatwo zauważyć, iż jest to dzieło pod względem formy niejednorodne, również poniekąd niekonwencjonalne. Realizując swą autorską koncepcję, poeta przeplata ze sobą krótkie, jedno bądź kilkuwersowe wiersze z utworami długim, zyskującymi niemal rangę poematu. Zapiski swoich sennych urojeń umieszcza obok relacji z rzeczywistych zdarzeń, a momentami również rezygnuje z klasycznej kompozycji wiersza, by niektóre utwory zapisać w prostszej, prozatorskiej formie. Wszystkie te nietypowe zestawienia nie sprawiają jednak wrażenia dysharmonii, wręcz przeciwnie: idealnie ze sobą współgrają, tworząc pełny i spójny obraz.

Zadura w swoich wierszach w krytyczny subiektywny sposób opisuje otaczającą go rzeczywistość, zachowując do niej dystans graniczący z nieufnością. Zwraca uwagę na różne aspekty ludzkiej natury podporządkowanej specyfice naszych czasów. Dostrzega przy tym liczne wady i paradoksy obrazu życia narzuconego nam przez współczesność. Łączy to wszystko z lekko drwiącym poczuciem humoru, naznaczając swoje utwory dostrzegalną rysą egzystencjalnej goryczy.


Warto również zauważyć, że myśli przewodnie utworów tego tomiku często pozbawione są utrudniających ich zrozumienie zbędnych zawiłości. Choć ów przekaz wydaje się jednoznaczny, to w jego pozornej prostocie tkwi niezwykła błyskotliwość. Tę właśnie trafność spostrzeżeń autora oraz całkiem przystępny, choć mądry i niebanalny sposób ich ukazania należy zauważyć i docenić w najnowszym dziele Zadury, oddając należny szacunek mistrzowi pisarskiego rzemiosła.

                                                                                                                                                                               Urszula Drwęcka

niedziela, 11 listopada 2012

Bookcrossing


Autor zdjęcia: Katarzyna Czerniak

Wolna książka we Wrocławiu


   Bookcrossing to idea, która narodziła się w 2001 roku w USA. Jest to darmowe przekazywanie książek innym ludziom, poprzez pozostawianie ich w miejscach publicznych, a przez to promowanie czytelnictwa.

   W Polsce największym portalem traktującym o zjawisku książki w podróży jest strona bookcrossing.pl, założona przez Macieja Ślużyńskiego i Lechosława Gawrońskiego. Pozwala ona na rejestrację książki poprzez specjalny numer, a dzięki temu jej łatwiejszą identyfikację. Poza tym w całym kraju organizowane są liczne akcje promujące tę ideę, a miasta fundują specjalne skrzynki na książki w najpopularniejszych miejscach, m.in. Łódź, Poznań czy Wrocław.

   We Wrocławiu posiadamy pięć oficjalnych skrzynek: w rynku, na pergoli, na dworcu
Głównym, w Ogrodzie Botanicznym i Pasażu Grunwaldzkim. Poza nimi książki można
zostawiać też w niektórych bibliotekach czy ośrodkach naukowych.

   Jeśli mam oceniać sam pomysł akcji, to jest on na szóstkę. Wizja darmowego obcowania z
literaturą, bez jakichkolwiek ograniczeń, jest niezwykle kusząca. Niestety, rzeczywistość
maluje się w szarych barwach. Oficjalne skrzynki są puste, nieco lepiej sytuacja wygląda
w bibliotekach, ale i tam brakuje ciekawszej lektury, a skoro i tak musimy się do niej udać,
to dlaczego nie korzystać z jej znacznie szerszych zasobów? Minusem tej akcji jest brak w
wyznaczonych do tego celu miejscach książek, bo jak wymieniać książki skoro ich nie ma?

   Jedną z przyczyn niewątpliwie są ludzie, którzy zabierają lektury, bez pozostawiania
własnych, drugą jest nadal słabe rozpropagowanie akcji, osobiście usłyszałem o niej
pierwszy raz przy okazji pisania tego artykułu. Być może gdyby zainwestowano w reklamę,
zorganizowano happeningi oraz stopniowo dostarczano książki, które zalegają w magazynach
księgarni, ten stan by się zmienił. Akcja zawodzi jednak i od strony technicznej. Portal internetowy jest niefunkcjonalny. Przykładowo: wyszukiwarka cofa do strony głównej, a same półki często istnieją jako losowy ciąg znaków lub ich położenie jest zbyt ogólne (np. „w centrum”), co sprawia wrażenie braku moderacji serwisu.

   Co do przyszłości, myślę, że inicjatywa potrzebuje jeszcze paru lat ciężkiej pracy i
innowacyjnych pomysłów, np. finansowanie zakupu książek poprzez umieszczanie reklam na
okładkach. Nie mniej jednak na uznanie zasługuje wszystko, co ma przyczynić się do wzrostu
poziomu czytelnictwa.

Marcin Śledziński

piątek, 9 listopada 2012

Wiersz potrzebuje wolności


Wiersz potrzebuje wolności

   Dnia 8 listopada na kolejnym spotkaniu w ramach Pogotowia Literackiego swoją
obecnością zaszczyciła nas poetka Justyna Bargielska. Liczna reprezentacja liceów, biorących udział w akcji ,,Szkoła z poezją” oraz pozostali uczestnicy, rozsiedli się w fotelach jeszcze przed godziną rozpoczęcia wydarzenia. Kiedy gość, ze skromnie spuszczonym wzrokiem i lekkim uśmiechem, błąkającym się na ustach, zajął miejsce w rogu Sali, zgaszono część świateł, tworząc przytulną, kameralną atmosferę. Jednak cichy gwar rozmów zanikł dopiero wówczas, gdy poetka zabrała głos.

    Na początku przeczytała wiersz ,,Zatarty fresk” pochodzący z jej najnowszego wydawnictwa – wyboru poezji Leopolda Staffa ,,Wyszedłem szukać”. Następnie dokonała jego indywidualnej, subiektywnej interpretacji. Zdradziła nam, że w tym wierszu urzekła ją jego obrazowość, sposób, w jaki działa on na jej wyobraźnię i trwałość śladów, jakie pozostawia w jej pamięci. Przy tej okazji przyznała również ,,Zasadniczo nie rozumiem wierszy, nawet tych, które sama piszę”.

    Następnie zawiązała się żywa dyskusja pomiędzy poetką a uczestnikami spotkania. Justyna Bargielska opowiedziała nam między innymi o swoim zamiłowaniu do nieznanej w szerszych kręgach literatury. Dowiedzieliśmy się również, że traktuje ona swoje wiersze nie jak własne dzieci, ale zaledwie znajomych – po napisaniu uwalnia je i puszcza w świat, nie interesując się ich dalszymi losami.

Fotograf: Agnieszka Baczewska
    Po upływie niespełna dwóch godzin spotkanie dobiegło końca w miłej atmosferze luzu i rozbawienia, na którą uprzednio wpłynęła zaskakująca prostolinijność i poczucie humoru naszego gościa. Podejrzewam, że w drodze powrotnej do domu wiele osób podobnie jak ja, zadawało sobie pytanie: Dlaczego w powszechnej opinii zajmowanie się poezją wydaje się być tak poważne, podniosłe i niedostępne dla szarych mas? Jak to możliwe, skoro poznana tego dnia poetka, ta gubiąca się we własnych słowach i nieco nieśmiała, aczkolwiek uśmiechnięta i budząca sympatię kobieta okazuje się być tak podobna do nas? Te przemyślenia dobitnie uświadamiają nam tę pozorną oczywistość, że poezja tworzona jest przez ludzi i dla ludzi; wówczas przestaje ona budzić respekt i staje się nam o wiele bliższa.


Urszula Drwęcka

czwartek, 8 listopada 2012

Recenzja z wyboru wierszy "Wyszedłem szukać" Leopolda Staffa przygotowanego przez Justynę Bargielską



Kiedy ostatnio byłam w mojej ulubionej księgarni, zobaczyłam tomik wierszy wspaniałego pisarza, Leopolda Staffa. Zatopiłam się w lekturze jednego z pierwszych utworów, "Ciąg żurawi". Wpadłam we wspaniały nastrój, wywołany piękną plastyką języka mistrza, Staffa. Ogarnęła mnie nostalgia. Przypomniałam sobie film "Lecą żurawie”, gdzie płacząca dziewczyna, grana przez Tatianę Samojłową, właśnie dowiaduje się, że umarł jej kochany Borys. Ciąg żurawi, ukazujący się na zakończenie tego filmu, przejawia nadzieję, że znajdzie ona jeszcze raz swoją wielką miłość i połączy się z nią, jak te piękne ptaki, na całe życie.  
Przewróciłam kilka kartek tomiku. Moim oczom ukazało się posłowie, w jego pierwszych zdaniach zauważyłam pewną dysharmonię między wierszami Staffa a skomplikowanymi metaforami przedstawionymi przez panią Justynę Bargielską.  Jakoś razi mnie film Jima Jarmuscha skonfrontowany z pięknem świata wierszy Staffa. Możliwe, że autorka chciała nas w pewien sposób zaintrygować takim połączeniem, ale Jarmusch i Staff to dwa różne światy. Z pewnością lepszym pomysłem byłoby bardziej klasyczne nawiązanie do  idei humanizmu, które zachęciłoby czytelnika posłowia do sięgnięcia po ten wspaniały tort, jakim jest niniejszy tomik poezji. Zagłębiając się w posłowie, jego autorka pięknie przedstawia sprawiedliwego Staffa, piewcę protestanckiego etosu pracy, który obecnie jest dla nas odżywczy i bardzo przydatny. W końcu ktoś musiał napisać, że rzeczą świętą nie jest ubóstwo, lecz praca przynosząca nagrodę, zadowolenie i miłość. W swoim posłowiu Justyna Bargielską, uważa, że poezja Leopolda Staffa nie pozwala mózgowi się zestarzeć. W tym miejscu trzeba dodać jeszcze jeden bardzo optymistyczny akcent tej poezji, skoro trenuje ona nasz mózg, to zmusza nas ona do jego używania. Twórczość poetycka, w której kryje się tajemnica pożądania i miłości tak pisze Pani Bargielska.
 Nie można przybliżyć poezji choćby, tak wielkiego mistrza jak Staff ogółowi. Tym ciężej zrobić to, przyrównując ją do filmu Jarmuscha, w którym przerażająco często widzimy ogłupiające miny  Bill Murray. Chyba łatwiej byłoby zapoznać szersze grono osób z twórczością Staffa, mając na podorędziu idee humanizmu. Mimo wszystko poezja jest zawsze uczta bogów. Tylko nieliczni mogą zaczerpnąć tego łyku ozdrowieńczej ambrozji. Poezja była, jest i będzie niszowa.

                                                                                 
 Joanna Wójcik



piątek, 2 listopada 2012

Sprawozdanie ze spotkania z Justyną Bargielską


„Justyno, Justyno zostaw marginesik”


   Rankiem 9.11.2012r. nieco zaspani, ale podekscytowani czekaliśmy na wizytę poetki, Justyny Bargielskiej. Spotkanie, jak zwykle, odbywało się w czytelni biblioteki szkolnej. Na tę okazję sala została przystrojona. Dało się poczuć ciepło od zapalonych świeczek, które ułożone były na każdym stoliku. Unosił się tam także przyjemny zapach świeżo parzonej kawy i herbaty. Pani Justyna Bargielska i koordynatorka "Szkoły z poezją" już czekały na nas, uśmiechając się przyjaźnie. Każdy zasiadł na miejscu i spotkanie rozpoczęło się. Od razu urzekło nas poczucie humoru naszego gościa.
  Pani Justyna rzucała żartami jak z rękawa rozśmieszając nas przy tym. Przeszliśmy do czytania wierszy. Pierwszym z nich był wiersz " Co było złote". Dyskutowaliśmy o tym co zainspirowało poetkę do napisania tak interesującego dzieła. Następnie przeszliśmy do wiesza "Kolego, kolego, zostaw marginesik". Tytułem było sławne powiedzenie kierowców w CB Radiu. Ponoć w czasie jazdy, gdy powiemy to magiczne stwierdzenie, kierowcy tirów zostawiają dla nas trochę miejsca do wyprzedzenia ich. Jednakże nie o to chodziło w wierszu. Utwór poruszał głównie tematykę relacji z matką. Pająk, który pojawił się w tekście oznaczał odcięcie się od matki. Wiersz nawiązywał również do śmierci ukochanej piosenkarki Justyny Bargielskiej - Amy Winehouse.
   Później pojawiło się pytanie ze strony naszej koleżanki dotyczące tego, czy spojrzenie autorki
na swoją twórczość zmieniło się po wydaniu tomiku. Odpowiedź była jednoznaczna. Poetka
przyznała, że tak, ponieważ wiele rzeczy może się nauczyć od ludzi, którzy więcej wiedzą od niej i
mogą dzięki rozpowszechnieniu jej wierszy wypowiedzieć się na ich temat. Jednakże nie raz jest
zadziwiona opinią niektórych ludzi.
   Zapytaliśmy również poetkę o to, kiedy zaczęła pisać. Odpowiedziała ze śmiechem, że jej
pierwszy samodzielny wiersz powstał, gdy miała 6 lat. Był o kwitnących jabłoniach. Niestety zaginął.
Potem pisała zawsze na imieniny rodziców (Marka i Cecylii), którzy mieli swoją uroczystość w ten sam
dzień. Po kilku latach jednak z tego wyrosła.
   Kolejne pytanie padło z ust naszej koleżanki. Pytała czy z tego zawodu da się wyżyć?. Pani
Justyna odparła, że każdy ją o to pyta i myśli , że jest to piękny zawód, ale ciężki. Jeżeli miałaby się
tego utrzymać musiałaby więcej pisać prozą, ponieważ lepiej się sprzedaje.
   Pytaliśmy również o początki kariery poetki. Opowiedziała nam jak trudno było jej się wybić z
pierwszym tomikiem. Zaznaczyła, że nie należy się poddawać, bo tylko wysiłkiem i determinacją
można do czegoś dojść.
   Rozmawialiśmy również o jej książce, w której umieściła twórczość Leopolda Staffa.
Opowiedziała nam jak bardzo ceni tego poetę i jak trudno było jej się zdecydować na to, co może
znaleźć się w tomiku. W końcu zdecydowała się na najbardziej znane i najbliższe jej sercu wiersze.
Spytaliśmy czy jeszcze raz będzie chciała podjąć takie przedsięwzięcie. Okazało się, iż nie zamierza
więcej tego robić, ponieważ nie jest polonistą i ekspertem i trudno jej jest oceniać jakiegoś innego
poetę.
   Oczywiście naszym starym zwyczajem musieliśmy zapytać o stronę graficzną książki. Okazało
się, że grafikę wykonywała koleżanka Justyny Bargielskiej, Iwona Chmielewska. Nasz gość dał jej tylko
wskazówki dotyczące tego co ma się na niej znajdować.
   Na koniec spotkania autorka mogła zobaczyć swoją podobiznę narysowaną przez naszą
koleżankę Biankę Kopejkin. Bardzo się ucieszyła z takiej niespodzianki. Spotkanie zakończyliśmy już nie zaspani, ale pełni pozytywnej energii. Bardzo przyjemnie było poznać tak sympatyczną osobę i jej piękną twórczość.

M.Ż

czwartek, 1 listopada 2012

Sylwetka Justyny Bargielskiej


Imię i nazwisko: Justyna Bargielska

Zawód: Poetka, prozaiczka

  Pani Justyna Bargielska zadebiutowała w 2003 roku swoim tomikiem „Dating session”. Potem jej kariera potoczyła się bardzo szybko. Wszystkie jej utwory ujrzały światło dzienne. Wydała kilka tomików, które doceniono tak bardzo, iż jej twórczość została przetłumaczona również na język słoweński i angielski.

  Pani Justyna wydała oprócz wierszy, także swoją książkę „Obsoletki”. Pisze w niej o stracie rodzicielskiej, łamiąc tabu tego tematu błyskotliwymi spostrzeżeniami i charakterystycznym dla niej poczuciem humoru.

  W bieżącym roku (2012) wydała swoje ostatnie jak dotychczas dzieło „Bach for my baby", z którego mieliśmy zaszczyt na własne uszy usłyszeć wiersze czytane przez autorkę.


Poetka została nagrodzona wieloma nagrodami: 

*Nagrodą Literacką Gdynia 2010

*Nagrodą Literacką Gdynia 2011 w kategorii proza
Autor: Bianka Kopejkin

Otrzymała również liczne wyróżnienia:

*finał Nagrody Literackiej NIKE 2011

oraz

* nominowanie do Paszportu Polityki 2011

Ale pozostaje najważniejsze pytanie. Co dokładnie napisała Justyna Bargielska?

Poezja

• Dating Sessions
• China Shipping
• Dwa fiaty
• Bach for my baby

Proza

• Obsoletki


Nasze wrażenie o Justynie Bargielskiej?

Bardzo ciepła, miła, interesująca osoba, mająca ogromne poczucie humoru i dystans do siebie!

Jej poezja oczywiście zachwyciła nas!

M.Ż