piątek, 11 stycznia 2013

Relacja ze spotkania w szkole z p. B. Kiercem



„Wredny i grzeCZny (grzeSZny) chłopczyk”
Piątek. Ostatni dzień przed feriami. Po godzinie 11:00 spieszymy do biblioteki na spotkanie z autorem. My członkowie koła dziennikarsko-literackiego wpadamy niczym burza do czytelni. Jesteśmy zaskoczeni! Przy stole siedzi już starszy mężczyzna z siwą brodą oraz dużym, ciepłym uśmiechem na twarzy. Towarzyszy mu kobieta. Radość ogarnia wszystkich. Spotkanie czas zacząć…
Dzień wcześniej wybrałam się na spotkanie z panem Bogusławem Kiercem w Porcie Literackim. Było to niezwykle interesujące doświadczenie, po którym pozostał mi pewien niedosyt. Pomimo, iż poeta wiele mówił o swoich zawodach i twórczości, miałam wrażenie, iż tylko delikatnie „musnął” te tematy. Pan Kierc to taka barwna, energiczna osoba! Zapragnęłam dowiedzieć się o nim czegoś więcej, zagłębić się w jego sztukę. Dlatego dziś czuję się wręcz zaszczycona. Kilka krzeseł przede mną ponownie zasiada Bogusław Kierc. Pomimo serdecznego uśmiechu, którym nas obdarza, z początku czujemy się niezręcznie.  Jakże wielkie jest moje zaskoczenie, gdy już po kilku minutach atmosfera staje się luźna, a każdy z nas po kolei włącza się do dyskusji. Po chwili, wsłuchując się w melodyjny głos naszego Gościa, całkowicie się relaksuję. Pan Kierc rozmawia z nami jak mistrz z uczniami, co też ujawnia, że jest On wykładowcą na uczelni. Za każdym razem, gdy chce coś powiedzieć wstaje. Z jego ust nie płyną puste słowa. Wypowiedzi są długimi monologami, a odpowiedź czasami jest ukryta. Modulacja głosu mówi nam wiele o Jego zawodzie. Pan Kierc jest nie tylko znakomitym poetą, ale i aktorem. Przed nami również odgrywa rolę, znacznie trudniejszą niż na scenie. Musi opowiedzieć o sobie, podzielić się niuansami z przeszłości oraz szczegółami swojej kariery. Bogusław Kierc także powoli się rozluźnia i wdaje w przyjemną pogawędkę z nami.  Od razu wiadomo, że to gawędziarz. Mężczyzna dużo gestykuluje, jest pełen energii, która udziela się i nam! Jego słowa i ruchy sprawiają, że skupiamy całą naszą uwagę na Jego osobie.
Poeta nie wywleka swoich prywatnych spraw. Chce jednak byśmy go lepiej poznali. Podczas rozmowy mówił o sobie tak:

„Nie czuję tożsamości z moim wizerunkiem. Nie wiem ile mam lat, moje uczucia wciąż są o tej samej intensywności.”
„Bogusław Kierc to ktoś dość dziwny, czasami dziwaczy. Polega to na tym, że osoba ta nie chce być określana przez 1 przymiotnik czy 1 zdanie.  Chłonie świat, odpowiada światu na wszelkie możliwe sposoby.”
„Jestem człowiekiem, który mówi przez sen.”
„Nie jestem starym chłopcem. Nie udaję niedojrzałości.”
„Moje decyzje są decyzjami dojrzałymi. Muszę być dojrzale odpowiedzialny za moich studentów. ALE nigdy nie chciałem, żeby moja wiedza czy kształt wiary uległ koagulacji, stężeniu. Żeby to nie było coś na zawsze dane.”
„Niedojrzałość pozwala mi widzieć to, co jest niewyraźne”
„Nie ma dnia, w którym nie myślałbym o śmierci. Śmierć dynamizuje życie. Warunkuje je.”- wyznał autor „Manatków” podczas opowieści o swojej podróży do Meksyku.


Specyficzny jest także humor Bogusława Kierca, który objawił się nam gdy Ten opowiadał o sobie i swoim życiu:
„Jestem niedojrzały, to widać.”
„Świętość jest naga. Teraz nie ma nagości!”
„Nie będę wiedział, bo będę wiedzą”
„Poeta - Aktor; Aktor - Poeta”
Wiele rozmawialiśmy o poezji i sztuce. Bogusław Kierc przyznaje, że od dziecka wiedział kim chce być w przyszłości. Od małego czuł wielki pociąg do sztuki scenicznej, oraz fascynował Go sposób mówienia aktorów. Jako dziecko uważał siebie za „speca” od teatru. Jako kilkulatek stworzył nawet „Romea i Julię”, nie wiedząc, że taka sztuka już istniała.
Podczas spotkania ujawnił się jeszcze jeden talent naszego Gościa. Mianowicie, w przeszłości Bogusław Kierc szył lalki, które wykorzystywał w swoim teatrzyku. Występował także z bratem przed rodziną i znajomymi w spektaklach napisanych przez siebie.
Zauważyliśmy także, że tomik poezji Manatki „przepełniony jest nagością”. Poeta tworzył wiersze o miłości.

„Nagość pojawia się w 70% moich wierszy. Jest to fenomen.”
„Radość z widzenia nagiego ciała objawiła się u mnie bardzo szybko. Już w wieku 6 lat byłem zafascynowany swoimi rówieśniczkami. Sposób ubierania dzieci, gdy byłem mały, odbił piętno na moim procesie myślenia.”
„Wydawało mi się, że człowiek jest „wtańczony” w nagość.”
„Ciało niezależnie do kogo należy, ono promienie nadzwyczajną pięknością.”
„Moje wiersze składają się na taki jakby traktat miłości.”

Co powstaje pierwsze? Tytuł wiersza czy jego treść?
„W mojej praktyce tytuł jest zazwyczaj na końcu. Bardzo często nie wiem dokąd zaprowadzi mnie wiersz.”

„Drogi panie Julianie (Kierc)
P.S. Mnie Pan nie oszuka!”
Mistrz Mistrza, czyli kto inspirował Bogusława Kierca? Mianowicie, kilka takich osób znalazło by się. Jednak przodującym poetą okazał się Julian Przyboś. Poeta fascynował naszego Gościa przez wiele lat. Zakochany w niełatwej poezji Przybosia, Pan Kierc zdecydował się przedstawić jeden z jego wierszy podczas konkursu recytatorskiego w liceum. Szczęśliwym trafem okazało się, iż w jury zasiadał wtedy wielki i ceniony przez Kierca, Przyboś. „Rozmawiając z nim po konkursie, czułem pełnię szczęścia!”- przyznał się. W dodatku niezwykły talent i miłość do poezji przyniosły naszemu Gościowi 1 miejsce! Po latach znajomości, pomiędzy poetami wykształciła się niesamowita zażyłość! Łączyła ich nie tylko przyjaźń i poezja, ale także… Bardzo podobny charakter pisma! Nawet ceniona i szanowana przez wszystkich Wisława Szymborska zawahała się, czytając wiersze Bogusława Kierca i zapytała: „Skąd ma te niepublikowane wiersze Przybosia?”.
Przed tym, Bogusław Kierc miał jeszcze jednego Mistrza- Juliusza Słowackiego. To od tego poety nauczył się, że upust zakochaniu może znaleźć poprzez pisanie wierszy. A jak wszyscy wiemy, Pan Kierc jest niezwykłym romantykiem. Pierwszy raz zakochał się już… W wieku 4 lat! Obiektem jego westchnień była córka fryzjera. Nasz Gość przyznał, że nienawidził chodzić do ZAKŁADÓW fryzjerskich, jednakże chwila cierpienia była warta zobaczenia dziewczynki. Jego „zakochańcza” historia rozpoczyna się właśnie w dniu, kiedy po raz pierwszy ją pocałował. Bogusław Kierc wyznał, że w czasach jego młodości, rodzice ubierali dziewczynki w kuse spódniczki, co bardzo mu się podobało.

„Fenomen jedyny w swoim rodzaju”
Bogusław Kierc uświetnił nasze spotkanie nie tylko swoją osobą i ciekawymi historyjkami z przeszłość, lecz także wtajemniczył nas w zamysł prowadzenia Portu Literackiego. Poeta miał duży wpływ na założenie Biura we Wrocławiu. Jak powiedział, było to pierwsze wielkie miasto jakie widział po wojnie. Było tajemnicze i zachwycające. Nasze miasto wydało się Panu Kiercowi najbardziej dynamiczne z wszystkich w Polsce.
„Wybrałem Wrocław, bo tak kazało mi serce”
„Pomysł Portu Literackiego uważam za genialny. Trzeba specjalnego geniuszu, żeby taką rzecz konstruować i ogarniać. Fenomen jedyny w swoim rodzaju! […]To jest przedsiębiorstwo tytaniczne, biorąc pod uwagę ile pracy, ilu ludzi w to wkłada.”
„Jestem autorem Portu Literackiego z wyboru.”
„Fakt, że wszyscy autorzy są obecni na spotkaniach jest niesamowity. Ale taka jest zasada Biura! Ja to zrozumiałem i mi się spodobało”

Wybiła godzina 13:00. Poeta zaczął się zbierać do wyjścia. Podziękowaliśmy mu owacjami na stojąco. Bogusław Kierc także obdarzył nas kilkoma miłymi słowami. Wyszedł z gmachu naszej szkoły, dzierżąc w dłoni piękną różę, którą podarowaliśmy mu z okazji siedemdziesiątych urodzin. Gdy drzwi zamknęły się za poetą, wszyscy zaczęli rozmawiać z podekscytowaniem. Pan Bogusław Kierc zainspirował nie tylko mnie, ale także moich kolegów. Obiecaliśmy sobie, że przez długi czas nie zapomnimy tego spotkania. Będzie się ono echem odbijać w naszej pamięci i miejmy nadzieję, że któregoś pięknego dnia, doprowadzi nas do teatru, gdzie będzie odgrywana jedna ze sztuk naszego dzisiejszego gościa. Kto wie, może sam autor w niej wystąpi?
A.S

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz