czwartek, 11 kwietnia 2013

Relacja ze spotkania z Karolem Maliszewskim w LO VIII



Poezja widziana oczami pana Karola Maliszewskiego


Artystka: Bianka Kopejkin

Wiele osób pewnie myśli, że spotkania z poetami, które odbywają się w naszej szkole są dobrym sposobem na tracenie lekcji. Błąd. Jest to coś więcej. Nigdy nie przypuszczałam, że jeden człowiek, może tak łatwo otworzyć czyjś  umysł i sprawić, że zacznie się widzieć rzeczy które wcześniej były niedostrzegalne. Tak się właśnie czułam, kiedy w czwartkowy poranek weszłam do niewielkiej czytelni, znajdującej się w zacisznym kącie naszej szkoły i poznałam pana Karola Maliszewskiego. Jak by tu go opisać? Niczym niewyróżniający się, skromny, z okularami na nosie i stertą książek, tomików i wydrukowanych wierszy na kolanach człowiek. Czasem jest coś takiego w ludziach, że gdy tylko na nich spojrzymy, od razu wiemy, że są wyjątkowi. Jedno spojrzenie rzucone na pana Karola i wiedziałam, że będzie mówił coś mądrego, coś, czego warto słuchać.

Podczas całego spotkania czytaliśmy wiersze różnych poetów, tych popularnych, bardziej znanych, młodych, którzy dopiero zaczynają, wchodzą w ten niezwykły świat poezji, analizowaliśmy je i dyskutowaliśmy na ich temat. Na początku wszyscy byli trochę speszeni, ale z czasem coraz więcej osób zaczynało mówić o swoich odczuciach i emocjach. Przekonało nas zachowanie pana Karola. Nie wywyższał się. Odniosłam nawet wrażenie, ze starał się do nas trochę dopasować, ale przede wszystkim bardzo liczył się z naszym zdaniem. Do każdego wiersza, jaki był przeczytany pan Karol podchodził bardzo emocjonalnie. Po skończeniu krótkiej lektury, wszyscy kierowaliśmy wzrok na pana Karola, a on przez chwilę pozostawał w zamyśleniu, po czym zaczynał z lekkim westchnięciem i kącikami ust uniesionymi lekko w górę. Mówił, że często czyta. Zaczerpuje wtedy świeżego powietrza. Tak jakby książka stawała się jego prywatnym balkonem, na który czasem chce wyjść. Jedną z jego ulubionych poetek jest Izabela Kawczyńska , która wkroczyła w świat poezji w 2008 roku. Pan Karol jasno podkreśla, że dla niego, w poezji nie powinno być określonego klucza, według którego trzeba myśleć. On chce ją interpretować po swojemu, ciągle doszukiwać się w niej ukrytego sensu, metafor, które niosą ze sobą przesłanie. „Po to się tworzy poezję, żeby dać naszej wyobraźni pole do popisu” powtarza. „Po co nam wiersze, których nie możemy po swojemu odczytać?” Spodobał mi się jeden z wierszy, który czytaliśmy już pod koniec spotkania.  „Małe huragany” z tomiku poezji „Largo”. Jak podkreślił  pan Maliszewski, nie zawiera on konkretnego przesłania, jak np. wiersze Szymborskiej, w których trzeba tak długo szukać, aż znajdzie się  jedno konkretne przesłanie. Po jego wypowiedzi można by było stwierdzić, że autor tego tomiku przelewa soje myśli oraz uczucia na papier i chce, żeby czytający nie tylko zobaczył wiersz jego oczami, ale żeby odkrył też coś jeszcze. Nie tylko sens wiersza jaki wyznacza nam autor, ale także nasz własny sens. To bardzo zachęcające, żeby zacząć patrzeć na poezje własnymi oczami.
To co jeszcze spodobało mi się w panu Karolu Maliszewskim, to jego ogromna znajomość twórczości dzisiejszych poetów. To, że z taką łatwością wymienia ich imiona i cytuje fragmenty ich wierszy, świadczy to o tym, że jest człowiekiem niezwykle oczytanym, takim poetyckim erudytą.
Kiedy dzwoni ostatni dzwonek, który kończy nasze spotkanie, z lekkim żalem zamykam swój notatnik i kierując się do wyjścia uświadamiam sobie, że sporo się dzisiaj nauczyłam. Takie spotkania zawsze na długo zapadają w pamięć, a słowa gościa jeszcze nie raz odbiją się echem w mojej głowie.


M.W


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz