piątek, 2 listopada 2012

Sprawozdanie ze spotkania z Justyną Bargielską


„Justyno, Justyno zostaw marginesik”


   Rankiem 9.11.2012r. nieco zaspani, ale podekscytowani czekaliśmy na wizytę poetki, Justyny Bargielskiej. Spotkanie, jak zwykle, odbywało się w czytelni biblioteki szkolnej. Na tę okazję sala została przystrojona. Dało się poczuć ciepło od zapalonych świeczek, które ułożone były na każdym stoliku. Unosił się tam także przyjemny zapach świeżo parzonej kawy i herbaty. Pani Justyna Bargielska i koordynatorka "Szkoły z poezją" już czekały na nas, uśmiechając się przyjaźnie. Każdy zasiadł na miejscu i spotkanie rozpoczęło się. Od razu urzekło nas poczucie humoru naszego gościa.
  Pani Justyna rzucała żartami jak z rękawa rozśmieszając nas przy tym. Przeszliśmy do czytania wierszy. Pierwszym z nich był wiersz " Co było złote". Dyskutowaliśmy o tym co zainspirowało poetkę do napisania tak interesującego dzieła. Następnie przeszliśmy do wiesza "Kolego, kolego, zostaw marginesik". Tytułem było sławne powiedzenie kierowców w CB Radiu. Ponoć w czasie jazdy, gdy powiemy to magiczne stwierdzenie, kierowcy tirów zostawiają dla nas trochę miejsca do wyprzedzenia ich. Jednakże nie o to chodziło w wierszu. Utwór poruszał głównie tematykę relacji z matką. Pająk, który pojawił się w tekście oznaczał odcięcie się od matki. Wiersz nawiązywał również do śmierci ukochanej piosenkarki Justyny Bargielskiej - Amy Winehouse.
   Później pojawiło się pytanie ze strony naszej koleżanki dotyczące tego, czy spojrzenie autorki
na swoją twórczość zmieniło się po wydaniu tomiku. Odpowiedź była jednoznaczna. Poetka
przyznała, że tak, ponieważ wiele rzeczy może się nauczyć od ludzi, którzy więcej wiedzą od niej i
mogą dzięki rozpowszechnieniu jej wierszy wypowiedzieć się na ich temat. Jednakże nie raz jest
zadziwiona opinią niektórych ludzi.
   Zapytaliśmy również poetkę o to, kiedy zaczęła pisać. Odpowiedziała ze śmiechem, że jej
pierwszy samodzielny wiersz powstał, gdy miała 6 lat. Był o kwitnących jabłoniach. Niestety zaginął.
Potem pisała zawsze na imieniny rodziców (Marka i Cecylii), którzy mieli swoją uroczystość w ten sam
dzień. Po kilku latach jednak z tego wyrosła.
   Kolejne pytanie padło z ust naszej koleżanki. Pytała czy z tego zawodu da się wyżyć?. Pani
Justyna odparła, że każdy ją o to pyta i myśli , że jest to piękny zawód, ale ciężki. Jeżeli miałaby się
tego utrzymać musiałaby więcej pisać prozą, ponieważ lepiej się sprzedaje.
   Pytaliśmy również o początki kariery poetki. Opowiedziała nam jak trudno było jej się wybić z
pierwszym tomikiem. Zaznaczyła, że nie należy się poddawać, bo tylko wysiłkiem i determinacją
można do czegoś dojść.
   Rozmawialiśmy również o jej książce, w której umieściła twórczość Leopolda Staffa.
Opowiedziała nam jak bardzo ceni tego poetę i jak trudno było jej się zdecydować na to, co może
znaleźć się w tomiku. W końcu zdecydowała się na najbardziej znane i najbliższe jej sercu wiersze.
Spytaliśmy czy jeszcze raz będzie chciała podjąć takie przedsięwzięcie. Okazało się, iż nie zamierza
więcej tego robić, ponieważ nie jest polonistą i ekspertem i trudno jej jest oceniać jakiegoś innego
poetę.
   Oczywiście naszym starym zwyczajem musieliśmy zapytać o stronę graficzną książki. Okazało
się, że grafikę wykonywała koleżanka Justyny Bargielskiej, Iwona Chmielewska. Nasz gość dał jej tylko
wskazówki dotyczące tego co ma się na niej znajdować.
   Na koniec spotkania autorka mogła zobaczyć swoją podobiznę narysowaną przez naszą
koleżankę Biankę Kopejkin. Bardzo się ucieszyła z takiej niespodzianki. Spotkanie zakończyliśmy już nie zaspani, ale pełni pozytywnej energii. Bardzo przyjemnie było poznać tak sympatyczną osobę i jej piękną twórczość.

M.Ż

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz